Posiadanie fotoksiążki to jedno z marzeń, które znajduje się na liście prawie każdego fotografa. Zdecydowanie wiele więcej radości daje zobaczenie zdjęć na papierze, kiedy to są bardziej bliższe, namacalne. Jakiś czas temu fotograficzny zakątek oszalał na punkcie Saal Digital, a ja widząc kolejne piękne fotoksiążki innych fotografów zapragnęłam stworzyć swoją własną. Wysłałam zgłoszenie i otrzymałam możliwość stworzenia własnego projektu. Byłam przeszczęśliwa! A dziś przychodzę do Was z efektami moich zmagań i krótką recenzją.
Dlaczego tak malo tych zdjec?
Zauważyłam, że finalnych zdjęć z każdej kolejnej sesji mojego wykonania powstaje coraz mniej. Jestem z siebie niesamowicie dumna! Zapytacie dlaczego? Otóż zwykle czułam presję, zwłaszcza w przypadku znajomych modelek, które oczekiwały ode mnie wielu pięknych ujęć. Zdarzało się, że na początku mojej fotograficznej zabawy wysyłałam nawet do stu (!) gotowych fotografii. Co prawda moja obróbka w tamtym czasie nie była tak zaawansowana jak teraz, w programie graficznym czasu spędzałam niewiele, ale mimo wszystko. Poświęcałam naprawdę sporo wolnych chwil na taką zabawę, często rezygnując z innych zajęć, jednak czułam, że dzięki temu modelka będzie zadowolona i wybierze to, co spodoba się jej najbardziej. A przecież nie miałam takiego obowiązku, w końcu robiłam zdjęcia zupełnie za darmo, nawet dojeżdżałam pod wskazane miejsce i starałam się wysłać zdjęcia "na już", bo dwa tygodnie to dla niektórych zbyt długi okres wyczekiwania. No nie powiem, głupia byłam.
Fotograficzne rozterki wewnętrzne
Dotarłam do tego życiowego momentu, kiedy mam problem ze swoją fotografią.
Zaczynałam od makro i nie wyobrażałam sobie wymienić biegania za kwiatami i owadami na rzecz fotografowania ludzi. To był zupełnie inny świat, ale stało się. Odkąd porwałam przed swój obiektyw jedną, drugą, kolejną koleżankę, zaczęło mi się to wydawać wspaniałe, lecz z czasem i nudzące, bo wiecie, to było takie cykanie dla zwykłych fotek na fejsa, a ja chciałam czegoś więcej. Dlatego zaczęłam wymyślać stylizacje, ganiać po sklepach za sukienkami i rekwizytami, martwić się o bajkowe makijaże i elementy magii. Zaczęłam poszukiwać nowych twarzy, chociaż z początku to była dla mnie abstrakcja. Abstrakcja aby tworzyć coś z kimś obcym, kiedy byłam tak ogromnie nieśmiała. Nadal ta uciążliwa cecha charakteru mi towarzyszy, często obawiam się o takie sprawy jak chociażby rozpoczęcie rozmowy, ale jakoś to leci kiedy mam ze sobą aparat, najwidoczniej dodaje mi on nieco pewności siebie.
Uważam, że baśniowe zdjęcia są świetne i lubię je tworzyć, sprawia mi to przyjemność. W pewnym sensie jest to jakieś nawiązanie do dziecięcych marzeń, kiedy to żyłam otoczona idealnym światem z bajek, a któż nie lubi wspominać czasów dzieciństwa? Niestety lub też stety, ostatnimi czasy zaczęłam nieco inaczej spoglądać na fotografię, natrafiłam na galerie ludzi, którzy tworzą w zupełnie innym stylu. Nie starają się o nietypowe stylizacje, raczej próbują uchwycić zwykłą rzeczywistość, ale w niesamowicie emocjonalny sposób. Ich zdjęcia same malują historię. Kiedy tak chłonęłam kolejne fotografie tego typu uświadomiłam sobie, że moje bajkowe kadry... w większości nie mają swojej historii. Są tylko ładnie wyglądającymi (i to nie zawsze) zdjęciami, które na chwilę cieszą oko i nic więcej.
Chcę tworzyć z treścią, a nie jedynie z formą. Chcę opowiadać historie, wzbudzać pewne emocje w tych, którzy zobaczą moje zdjęcia. Jednak ciężko porzucić mi baśniowe stylizowane sesje, a i trudno obie rzeczy połączyć.
Nie chcę porzucać swojej obecnej drogi, ale nie uważam, by była w pełni taka, jak tego chcę.
Może w głębi duszy boję się zmian i odrzucenia?
Zobaczymy jak to będzie. Naprawdę chcę to pogodzić.Chcę wyrażać emocje.Chcę tworzyć z sensem.Chcę też chwytać magię.Chcę w pełni wyrażać siebie.Będę nad tym pracować, a przynajmniej spróbuję.
Może kilka słów o sesji? To kolejna taka nie w moim stylu. Światło na twarzy modelki! Zwykle uciekam do cieniu lub tworzę pod słońce, co zresztą łatwo da się zauważyć spoglądając na inne zdjęcia w galerii. Z Basią nie działałyśmy długo, dlatego jak już się spotkałyśmy to stworzyłyśmy trzy stylizacje. Dwie pozostałe, z nieco innym światłem, zobaczycie już niebawem. Ogólnie z sesji jestem bardzo zadowolona, chociaż problem z obróbką miałam ogromny... coraz częściej nie mogę się zdecydować w kwestii kolorystyki. Ta początkowo mi nie odpowiadała, chociaż z upływem czasu zaczęła mi się podobać. Meh... :) A wy jak oceniacie te zdjęcia? :)
Hej, chyba zgubilam siebie
Czasami gubiąc się w natłoku codziennych zdarzeń zapominam kim właściwie jestem. Brzmi śmiesznie, ale naprawdę dość często mi się to zdarza. Budzę się o stałych godzinach, jem zawsze to samo śniadanie, każdego dnia nerwowo spoglądam na zegarek podczas nudnego wykładu. Robię to, co "muszę", zapominając o ludziach, pasjach i samorozwoju. Z niezadowoleniem spoglądam na aparat i przypominam sobie, że dawno niczego nie stworzyłam, ale przecież mam tyle innych odgórnie narzuconych zajęć. Bo zaraz kolokwium, bo zakupy trzeba zrobić, bo w sumie to już mało czasu, a i zimno, i się nie opłaca. Wpadłam w dobijającą rutynę, która zabija moją osobowość, odciąga od samorealizacji i gubi mnie samą. Bardzo nieprzyjemne uczucie. Bardzo.
Sloneczna melancholia
Spoglądając na te zdjęcia odczuwam tęsknotę. Za latem, długimi dniami, słońcem, beztroską, przejażdżkami rowerowymi, śmiechem przyjaciół, bieganiem z aparatem... Miałam szczerą nadzieję na piękną, złotą jesień przeplataną promieniami słońca, niosącą ze sobą żółte, bordowe i pomarańczowe liście, które tak bardzo cieszą oko. Obecnie pogoda nas nie rozpieszcza, ciągły chłód i opady deszczu nie zachęcają do wystawienia nosa poza próg ciepłego mieszkania, a i na tworzenie zdjęć nie ma czasu ani ochoty. Gubiąc się w natłoku obowiązków, nowych doświadczeń i wielu negatywnych myśli uciekam do tych pięknie słonecznych kadrów, ciesząc duszę złocistą taflą wody i myślą o tym, jak wtedy było przyjemnie spoglądać na ten zachód. Chociaż poza radością te zdjęcia mają w sobie coś melancholijnego, jakąś nutę niepokoju błądzącą po kątach, może niezbyt wyraźną, ale w pewnym stopniu dostrzegalną.