Fotoksiazka
Posiadanie fotoksiążki to jedno z marzeń, które znajduje się na liście prawie każdego fotografa. Zdecydowanie wiele więcej radości daje zobaczenie zdjęć na papierze, kiedy to są bardziej bliższe, namacalne. Jakiś czas temu fotograficzny zakątek oszalał na punkcie Saal Digital, a ja widząc kolejne piękne fotoksiążki innych fotografów zapragnęłam stworzyć swoją własną. Wysłałam zgłoszenie i otrzymałam możliwość stworzenia własnego projektu. Byłam przeszczęśliwa! A dziś przychodzę do Was z efektami moich zmagań i krótką recenzją.
Dlaczego tak malo tych zdjec?
Zauważyłam, że finalnych zdjęć z każdej kolejnej sesji mojego wykonania powstaje coraz mniej. Jestem z siebie niesamowicie dumna! Zapytacie dlaczego? Otóż zwykle czułam presję, zwłaszcza w przypadku znajomych modelek, które oczekiwały ode mnie wielu pięknych ujęć. Zdarzało się, że na początku mojej fotograficznej zabawy wysyłałam nawet do stu (!) gotowych fotografii. Co prawda moja obróbka w tamtym czasie nie była tak zaawansowana jak teraz, w programie graficznym czasu spędzałam niewiele, ale mimo wszystko. Poświęcałam naprawdę sporo wolnych chwil na taką zabawę, często rezygnując z innych zajęć, jednak czułam, że dzięki temu modelka będzie zadowolona i wybierze to, co spodoba się jej najbardziej. A przecież nie miałam takiego obowiązku, w końcu robiłam zdjęcia zupełnie za darmo, nawet dojeżdżałam pod wskazane miejsce i starałam się wysłać zdjęcia "na już", bo dwa tygodnie to dla niektórych zbyt długi okres wyczekiwania. No nie powiem, głupia byłam.
Fotograficzne rozterki wewnętrzne
Dotarłam do tego życiowego momentu, kiedy mam problem ze swoją fotografią.
Zaczynałam od makro i nie wyobrażałam sobie wymienić biegania za kwiatami i owadami na rzecz fotografowania ludzi. To był zupełnie inny świat, ale stało się. Odkąd porwałam przed swój obiektyw jedną, drugą, kolejną koleżankę, zaczęło mi się to wydawać wspaniałe, lecz z czasem i nudzące, bo wiecie, to było takie cykanie dla zwykłych fotek na fejsa, a ja chciałam czegoś więcej. Dlatego zaczęłam wymyślać stylizacje, ganiać po sklepach za sukienkami i rekwizytami, martwić się o bajkowe makijaże i elementy magii. Zaczęłam poszukiwać nowych twarzy, chociaż z początku to była dla mnie abstrakcja. Abstrakcja aby tworzyć coś z kimś obcym, kiedy byłam tak ogromnie nieśmiała. Nadal ta uciążliwa cecha charakteru mi towarzyszy, często obawiam się o takie sprawy jak chociażby rozpoczęcie rozmowy, ale jakoś to leci kiedy mam ze sobą aparat, najwidoczniej dodaje mi on nieco pewności siebie.
Uważam, że baśniowe zdjęcia są świetne i lubię je tworzyć, sprawia mi to przyjemność. W pewnym sensie jest to jakieś nawiązanie do dziecięcych marzeń, kiedy to żyłam otoczona idealnym światem z bajek, a któż nie lubi wspominać czasów dzieciństwa? Niestety lub też stety, ostatnimi czasy zaczęłam nieco inaczej spoglądać na fotografię, natrafiłam na galerie ludzi, którzy tworzą w zupełnie innym stylu. Nie starają się o nietypowe stylizacje, raczej próbują uchwycić zwykłą rzeczywistość, ale w niesamowicie emocjonalny sposób. Ich zdjęcia same malują historię. Kiedy tak chłonęłam kolejne fotografie tego typu uświadomiłam sobie, że moje bajkowe kadry... w większości nie mają swojej historii. Są tylko ładnie wyglądającymi (i to nie zawsze) zdjęciami, które na chwilę cieszą oko i nic więcej.
Chcę tworzyć z treścią, a nie jedynie z formą. Chcę opowiadać historie, wzbudzać pewne emocje w tych, którzy zobaczą moje zdjęcia. Jednak ciężko porzucić mi baśniowe stylizowane sesje, a i trudno obie rzeczy połączyć.
Nie chcę porzucać swojej obecnej drogi, ale nie uważam, by była w pełni taka, jak tego chcę.
Może w głębi duszy boję się zmian i odrzucenia?
Zobaczymy jak to będzie. Naprawdę chcę to pogodzić.Chcę wyrażać emocje.Chcę tworzyć z sensem.Chcę też chwytać magię.Chcę w pełni wyrażać siebie.Będę nad tym pracować, a przynajmniej spróbuję.
Może kilka słów o sesji? To kolejna taka nie w moim stylu. Światło na twarzy modelki! Zwykle uciekam do cieniu lub tworzę pod słońce, co zresztą łatwo da się zauważyć spoglądając na inne zdjęcia w galerii. Z Basią nie działałyśmy długo, dlatego jak już się spotkałyśmy to stworzyłyśmy trzy stylizacje. Dwie pozostałe, z nieco innym światłem, zobaczycie już niebawem. Ogólnie z sesji jestem bardzo zadowolona, chociaż problem z obróbką miałam ogromny... coraz częściej nie mogę się zdecydować w kwestii kolorystyki. Ta początkowo mi nie odpowiadała, chociaż z upływem czasu zaczęła mi się podobać. Meh... :) A wy jak oceniacie te zdjęcia? :)
Hej, chyba zgubilam siebie
Czasami gubiąc się w natłoku codziennych zdarzeń zapominam kim właściwie jestem. Brzmi śmiesznie, ale naprawdę dość często mi się to zdarza. Budzę się o stałych godzinach, jem zawsze to samo śniadanie, każdego dnia nerwowo spoglądam na zegarek podczas nudnego wykładu. Robię to, co "muszę", zapominając o ludziach, pasjach i samorozwoju. Z niezadowoleniem spoglądam na aparat i przypominam sobie, że dawno niczego nie stworzyłam, ale przecież mam tyle innych odgórnie narzuconych zajęć. Bo zaraz kolokwium, bo zakupy trzeba zrobić, bo w sumie to już mało czasu, a i zimno, i się nie opłaca. Wpadłam w dobijającą rutynę, która zabija moją osobowość, odciąga od samorealizacji i gubi mnie samą. Bardzo nieprzyjemne uczucie. Bardzo.
Sloneczna melancholia
Spoglądając na te zdjęcia odczuwam tęsknotę. Za latem, długimi dniami, słońcem, beztroską, przejażdżkami rowerowymi, śmiechem przyjaciół, bieganiem z aparatem... Miałam szczerą nadzieję na piękną, złotą jesień przeplataną promieniami słońca, niosącą ze sobą żółte, bordowe i pomarańczowe liście, które tak bardzo cieszą oko. Obecnie pogoda nas nie rozpieszcza, ciągły chłód i opady deszczu nie zachęcają do wystawienia nosa poza próg ciepłego mieszkania, a i na tworzenie zdjęć nie ma czasu ani ochoty. Gubiąc się w natłoku obowiązków, nowych doświadczeń i wielu negatywnych myśli uciekam do tych pięknie słonecznych kadrów, ciesząc duszę złocistą taflą wody i myślą o tym, jak wtedy było przyjemnie spoglądać na ten zachód. Chociaż poza radością te zdjęcia mają w sobie coś melancholijnego, jakąś nutę niepokoju błądzącą po kątach, może niezbyt wyraźną, ale w pewnym stopniu dostrzegalną.
Przed i po #1
Słowami wstępu
To musiało się wydarzyć. Większość fotografów upublicznia swoje zmagania w programach graficznych, więc dlaczego i ja nie miałabym tego zrobić? Kiedyś postprodukcję uważałam za zło, ale przecież dzięki niej mogę bliżej przedstawić odbiorcy wizję, jaką miałam w głowie podczas tworzenia sesji. No i wprowadzać trochę magii. Lubię to. Jeszcze przyjdzie czas na delikatne ujęcia, a póki co będę szaleć kolorystycznie. (APSIK! Tak, właśnie kichnęłam, to chyba początek super jesiennego choróbska.)
I znowu dym!
Sesja z Natalią początkowo miała wyglądać "nieco" inaczej (zauważyliście, że prawie każda z moich ostatnich sesji miała "wyglądać inaczej"? :D), ale z powodu braku wizażystki postanowiłyśmy działać z tym co mamy. Rekwizyty i plener mogłoby się wydawać banalne, ale efekt końcowy pozytywne mnie zaskoczył.
I... czuję tę zbliżającą się chandrę jesienną. Nie dam się, nie dam!
Blog Natalii: klik
Fanpage Natalii: klik
I mój fanpage, jeśli jeszcze ktoś nie obserwuje: klik
I... czuję tę zbliżającą się chandrę jesienną. Nie dam się, nie dam!
Blog Natalii: klik
Fanpage Natalii: klik
I mój fanpage, jeśli jeszcze ktoś nie obserwuje: klik
Liebster Blog Award
Słowami wstępu uprzedzę, że nie jestem entuzjastką tego typu zabaw, chociaż już raz zdarzyło mi się opublikować LBA na blogu, co miało miejsce dawno, dawno temu (na szczęście większość z Was nie pamięta czasów, kiedy to bawiłam się w blogerkę modową). Pewnie i tym razem zignorowałabym kolejną nominację, ale jako, że dostałam ją od Magdy (tu jej blog, klikać, tu, tu, tu) to głupio byłoby jej nie przyjąć. :) Nominacji nie przyznam nikomu (nie potrafię wybrać blogów, lista byłaby zbyt długa!), ale chętnie odpowiem na pytania.
1. Jakie jest Twoje najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa?
Nie wiem czy sytuacja ta jest śmieszna, czy tragiczna, ale pewnego dnia będąc na etapie rozwoju chodzę-w-miarę-stabilnie-i-głośno-krzyczę opiekę nade mną sprawował tata iii... zapadł w kamienny sen. Niby nic, ale byłam głodna. G ł o d n a. Ja, mała Marleś, głodna, halo, poproszę jeść. Taty niestety nie udało mi się obudzić, dlatego postanowiłam zaspokoić swój głód ziemią. Ziemią z kwiatów doniczkowych.
2. Możesz wybrać 5 rzeczy i wyruszyć na 5 dni w wybrane miejsce na świecie. Co pakujesz ze sobą i gdzie się wybierasz?
aparat + obiektyw nr 1 + obiektyw nr 2 + dysk zewnętrzny + ładowarka
3. Najlepszy sposób do radzenia sobie ze stresem
To tak naprawdę zależy od samego rodzaju stresu. Niekiedy lubię porzucać w ścianę wszystkim dookoła. Czasami wystarczy, że położę się na podłodze słuchając metalu na przemian z muzyką klasyczną. Lubię też popijając pepsi z lodem oglądać lola, serio, uspokaja mnie to. A najczęściej to śpię. ;)
4. Wolisz wieÅ› czy miasto i dlaczego?
Wieś, wieś i miasto, tak ociupinkę. Miasto ma swoje plusy w związku z tym, że znajdziemy tam prawie wszystko. Mnóstwo sklepów, kin, basenów, boisk, kawiarni. Ale miasta są zbyt głośne, szare, brudne. Potrzebuję kwiatów, szumu drzew, śpiewu ptaków, mało ruchliwych dróg tak idealnych na przejażdżki rowerowe, dużych przestrzeni zielonych na spacery, pięknych krajobrazów, którymi można nacieszyć oko.
5. Bez czego nie wyobrażasz sobie każdego dnia?
Bez kostek lodu. Z pepsi. Naprawdę. To już pewien stopień uzależnienia. Chrupanie kostek lodu jest wciągające. XDDDDDDDDDDDDDD
6. Spotykasz na ulicy osobę wyglądającą dokładnie tak samo jak Ty. Jaka jest Twoja reakcja?
Hmm, najpewniej głośny wybuch śmiechu lub śledzenie tej osoby z niewielką nutą nadziei, że to może moja zaginiona siostra bliźniaczka (tak, oglądałam wiele filmów z bliźniaczkami w roli głównej).
7. Opisz siebie w pięciu słowach
Maruda, maruda, maruda, maruda i maruda. Te słowa doskonale opisują moją osobę!
Choć ostatnimi czasy częściej sięgam po filmy, sercem jestem przy książkach. Zanim zaczęłam uczęszczać do liceum i tracić sporo czasu na dojazdy, czytanie i częste zaglądanie do księgarni było na porządku dziennym, a ustawianie nowych książek na półkach sprawiało mi ogromną radość. Obecnie od dłuższego czasu biblioteczka stoi zaniedbana, a w ciągu moich obecnie najdłuższych wakacji przeczytałam... 60 stron. Ah, wstyd.
9. Co daje Ci prowadzenie bloga?
Radość! To miłe gdy dostaję komentarze odnoszące się do moich zdjęć; czy są to pochlebstwa, czy też krytyka, cieszę się z nich tak samo mocno. Poza tym dzięki blogowi mam nieco stabilniejsze poczucie własnej wartości, a także łatwiej pokonywać mi swoją nieśmiałość. Jestem również bardziej zorganizowana!
10. Masz jakieÅ› zwierzÄ…tko domowe?
W domowym zaciszu egzystuje szara szynszyla Amy, która uwielbia zjadać mój pokój. Każdy jego najmniejszy kawałeczek. Natomiast poza tym niedobrym gryzoniem mam jeszcze dwie suczki: bardzo energiczną Mikę i chwilowo bezimienną małą kuleczkę, która dołączyła do nas kilka dni temu.
Kończąc ten wpis kieruję podziękowania do Magdy za nominację! Naprawdę sprawiłaś mi tym radość. :)
Zdjęcia miały być przerywnikami tekstu - to przypadkowe kadry z ostatnich dni.
Jeśli w końcu uporam się z zaległościami to na blogu pojawi się post podsumowujący wakacje... z perspektywy mojego telefonu. Takie podsumowania miały być co miesiąc, ale przez moje zaniedbanie opublikuję zdjęcia z nieco dłuższego zakresu czasu.
Trzymajcie się ciepło!
xoxo
Kończąc ten wpis kieruję podziękowania do Magdy za nominację! Naprawdę sprawiłaś mi tym radość. :)
Zdjęcia miały być przerywnikami tekstu - to przypadkowe kadry z ostatnich dni.
Jeśli w końcu uporam się z zaległościami to na blogu pojawi się post podsumowujący wakacje... z perspektywy mojego telefonu. Takie podsumowania miały być co miesiąc, ale przez moje zaniedbanie opublikuję zdjęcia z nieco dłuższego zakresu czasu.
Trzymajcie się ciepło!
xoxo
Mocne swiatlo
Na wstępie zaznaczę, że ta sesja nawet mi się nie śniła. Normalnie gdyby ktoś zaczął mówić o ostrym świetle na zdjęciach zaczęłabym krytykować, prychać, wybrzydzać, marudzić, kląć, bo przecież mocne światło to zło. Te szpetne cienie, widoczne niedoskonałości podane wręcz jak na tacy, walka z prześwietleniami, przymrużone oczy... i gdzie tu plusy? Fu, fu. Często natrafiam na zdjęcia wykonane w samo południe, większość z nich wygląda tragicznie bo albo fotograf, albo modelka nie radzi sobie z panującymi warunkami, albo też nikt nie ma na takie zdjęcia konkretnego pomysłu i te wszystkie cienie są tylko niepotrzebną kulą u nogi.
Rzeka
Sesja z Kasia
Dziś ponownie bez tekstu. Szybka i krótka relacja z szybkiej i krótkiej sesji z Kasią.
Niezły bałagan i niezłe zaległości się tu natworzyły, korzystając z ostatnich dni wakacji (tak, nareszcie nie muszę martwić się pierwszym września!) spróbuję nieco tu posprzątać i pokazać sporo nowości, które zalegają nieopublikowane na moim dysku. Tymczasem zapraszam na fanpage - tam zaglądam reguarnie (KLIK).
Róze
Prosta i lekka sesja z Natalią w moim ukochanym Czarnolesie. Po raz pierwszy fotografowałam róże co jest wręcz dziwne, skoro z aparatem biegam po świecie już kilka lat. Nigdy nie miałam dobrego dostępu do tych kwiatów, a na czyjeś podwórko wpraszać się nie będę, więc temat róż odkładałam w kąt. Aż tu nagle trafia się sesja z Natalią i pierwsze co przyszło mi na myśl - przecież tyle razy zachwycałam się różami w Czarnolesie, dlaczego by ich nie wykorzystać? I bum. Z tego co wiem większość okazów tych kwiatów już dawno przekwitła, ale w tym miejscu wszystko zakwita później, więc udało mi się je jeszcze uchwycić. Co do samych zdjęć - sesja raczej spontaniczna, bez konkretnego pomysłu, a same ujęcia bardziej dla modelki niż dla mnie. Chociaż nie powiem; pozwoliłam sobie kilka z tych ujęć wrzucić do portfolio, gdyż niektóre z kadrów mają przyjemny, cieplutki klimacik.
Maki maki
Czas na super chaotyczny post pisany kilka minut po północy! Zachciało mi się zmiany szablonu i mam, nic z tego nie wyszło, kopii zapasowej nie zapisałam, więc od nowa muszę grzebać w htmlu i poprawiać ten dobrze już wam znany szablon. Tak, zniknęło menu, tak, czcionki mogą nie chcieć obsługiwać polskich znaków - naprawię jak tylko znajdę na to czas. Czas, czas, mało go, coraz mniej! Miało być dużo sesji w najbliższym czasie, ale standard - ja odwołam, ja też i jeszcze ja... Taak, ale i tak mam co nieco w zanadrzu, będę stopniowo publikować, za kilkanaście godzin jadę na kolejne zdjęcia i tak oto może jeszcze, powolutku, wyciągnę coś z tych wakacji. Dobra, nie przedłużam, tak naprawdę to już prawię śpię, więc nie wiem o czym mówię. Pomińcie tekst. Aah, chyba powinnam była to napisać na początku. Ale: nieważne. Miłego dnia, wieczoru czy coś. xoxo
Dzisiaj o niczym szczególnym
Co roku w większym lub mniejszym stopniu przeżywam jesienną chandrę, ale poza samą jesienią wpadam w podobne stany wiosną, latem i zimą. A może to po prostu depresja, którą zasłaniam zależną od pór roku chandrą? Któż to wie.
Nie jestem pewna zbyt wielu rzeczy, ale jest coś, co mogę potwierdzić na pewno: robienie zdjęć przynosi mi szczęście. Potrafię długo kląć i płakać, gdy po raz kolejny pogoda zmusza do odwołania sesji, albo któraś już z kolei dziewczyna odwołuje zdjęcia. Wiem, że nie dla wszystkich, z którymi współpracuję, efekt końcowy jest tak ogromnie ważny jak dla mnie; niektórzy chcą tylko dobre zdjęcie na fejsa, ja natomiast próbuję łamać swoje słabości i stawiać kolejne kroki w kierunku dobrych fotografii.
Może to wizja kilku najbliższych sesji dała mi małego kopa do działania, a może to powoli znikające problemy, o których wspominałam poprzednim razem. Ostatecznie wybrałam uczelnię, zechcieli mnie nawet w pierwszej turze, może to co prawda nie jest szczyt marzeń, ale nie powinnam skreślać tego kierunku - możliwe, że tak ma być, niedługo coś zmienię, zmodyfikuję i ostatecznie spełnię się w stu procentach. Przeraża mnie głośna i zatłoczona Warszawa, już odczuwam lekką tęsknotę za tym spokojem, jaki panuje w mojej okolicy, ale mimo to tam znajdę więcej osób, z pomocą których będę mogła tworzyć. Zniknął też stres związany z prawkiem, bo już niedługo będę oficjalnie bawić się w szofera odwożącego znajomych z imprez. Nadal pozostało coś po ostatnim dołku fotograficznym, ale jest już nieco lepiej, powoli z tego wychodzę. Mam nadzieję stworzyć w ciągu najbliższych tygodni kilka dobrych sesji, które utwierdzą mnie w przekonaniu, że warto się spełniać, warto mieć pasję.
Nie wiem jak wiele osób nadal tu jest lub czeka cierpliwie w gronie obserwatorów na nowy post, możliwe, że ponownie wszyscy zniknęli, ale małymi kroczkami postaram się odbudować regularność wpisów tego bloga. Może nie będę pisać, nie czuję się na siłach by stworzyć zbiór mądrych zdań. Będą tylko zdjęcia.
Jeśli uda mi się zebrać to w najbliższym czasie stworzę kolejne podsumowanie, tym razem z dwóch miesięcy, czyli typowy zlepek ujęć chwili z telefonu. Poza tym pojawią się relacje z sesji zdjęciowych. Tak, niewiele ich powstało w te wakacje, zostało mi też mało czasu.
Żeby nie było pusto - kadry z ostatnich sesji.
Jestem i mnie nie ma
Możliwe, że mam mały mętlik w głowie, za dużo do uporządkowania w sprawie przyszłości, wiele ciężkich wyborów i za mało zdrowia psychicznego na to wszystko. Jest dziwnie, ciężko i lekko nie będzie, na pewno nie w najbliższym czasie.
Fotografię kocham, ale nienawidzę gdy jedna, druga, trzecia i kolejna modelka odwołuje sesję "bo tak", wtedy potrzeba i chęć tworzenia chowają się w kąt. Wszystkie te zdjęciowe plany na tegoroczne wakacje pouciekały z mojej głowy i póki co nie chcą wracać. Po prostu się zraziłam. Znowu. Brakuje mi kompetentnych ludzi, którzy pomogliby w tworzeniu sesji. Brakuje mi impulsu, który popchnąłby mnie do przodu. Tworzyć mam nadzieję nie przestanę, ale podejrzewam, że będzie mi to szło bardzo mozolnie.
Razem z zanikiem dni wypełnionych fotografią, również i blogowanie odeszło na plan dalszy. Nie jestem z tego zadowolona, bo sprawia mi to ogromną radość, ale nie chcę przelewać na bloga swoich negatywnych myśli i emocji, które następnie musielibyście czytać Wy.
Ciężko mi na duszy i nie potrafię wyjść z tego dołka. Jako osoba z natury pesymistyczna i cholernie nie wierząca w siebie - chyba mam nawet nieco trudniej.
Nie wiem po co to piszę. Chciałam być radosna i pozytywna we wszystkich tych blogowych wpisach, ale czasem czuję potrzebę wygadania się gdzieś indziej niż zwykle. Pewnie na trochę zniknę, a może jeszcze jutro wrócę z uśmiechem na twarzy. Nie, może jutro to za wcześnie, ale pewnie wrócę znienacka, bez wytłumaczenia.
Żegnam się z wami włączając kolejny odcinek Lost - mojej jedynej ucieczki w ostatnich dniach. Pe es, maturę zdałam, to co mi niepotrzebne na zaskakująco wysokim poziomie.
Miłych wakacji i nie marnujcie ich tak jak ja!
Miłych wakacji i nie marnujcie ich tak jak ja!
(Tak mi Kacha ostatnio pozowała)
Sesja z MartÄ…
Tym razem mam dla Was kilka delikatnych ujęć z Martą. To dość proste portrety, ale mimo to bardzo je lubię. I... brak weny na pisanie, dlatego dziś tylko i wyłącznie zdjęcia.
Pe es, przypominam, że można zgłaszać się na sesje! c:
Kilka wiosennych kadrów z Anią
Nie wiem czy uwierzycie, ale jest to dopiero druga sesja w tym roku. Przygotowanie maturalne niesamowicie pochłonęły mój czas, stąd takie fotograficzne zaległości. Nie uchwyciłam kwitnących drzewek, bzu ani tulipanów, chociaż to było moim celem na ten rok. No nic. Mam wielką nadzieję, że przez cały ten wolny czas uda mi się nadrobić zaległości w folderze "2016", który dosłownie świeci pustkami.
Podsumowanie maja: wakacje!
Postanowiłam na czas mojego okresu wakacyjnego stworzyć kilka postów z podsumowaniem każdego miesiąca. I tu odejdę nieco od moich standardowych wpisów, bo zaprezentuję Wam trochę prywaty, tak byście lepiej mnie poznali, zobaczyli jak spędzam czas wolny, a może i zainspirowali się do działania. Z góry proszę o wyrozumiałość, prawdopodobnie będą to zdjęcia wyłącznie z telefonu, część pochodząca ze snapchata (snap = gorsza jakość) i możliwe, że pojawi się coś "ładnego artystycznego", ale w większości mogą to być proste, niedopracowane ujęcia chwili i pojedyncze selfie. Oczywiście postaram się zachować przyzwoity poziom i wybrać to, co od razu nie zabije jakością i będzie pokazywało coś, co może zaciekawić. No dobra, to tyle,a reszta wyjdzie w praniu. Zapraszam na podsumowanie maja!
Wracam!
Nie zniknęłam z lenistwa, braku chęci czy pomysłów. Wręcz przeciwnie; z wielkim bólem serca powstrzymywałam się od zaglądania na bloggera, bo chociaż miałam wenę twórczą to musiałam podjąć próbę przelania jej na przygotowania maturalne. O, stop. Matura. Wiecie co? Matura to faktycznie bzdura. Mogłabym stworzyć niesamowitą rozprawkę na ten temat, bo trzy lata przygotowań, które zapewniły mi poczucie pozornego bezpieczeństwa i pewności, że zdam blisko wyniku jaki zaplanowałam na początku, prysły jak bańka mydlana. W jednym momencie. Matura sprawdza raczej czy potrafimy czytać i pisać, a nie czy posiadamy jakąś konkretną wiedzę. Ah, ale nie o tym dziś. Wróciłam! Cieszycie się?
Recepta na szczęście
"W życiu nie ma takiej chwili, abyśmy nie mieli wszystkiego, co potrzebne, aby czuć się szczęśliwymi. Pomyśl o tym przez minutę [...]. Jeśli jesteś nieszczęśliwy, to dlatego, że cały czas myślisz raczej o tym, czego nie masz, zamiast koncentrować się na tym, co masz w danej chwili."
~ Anthony de Mello
Fotografia mobilna
Jak wiecie, a może i nie, wielkimi krokami zbliża się moja matura, więc odkładam na plan dalszy wszelkie sesje i inne zajęcia, które stoją mi na drodze do nauki. (No dobra, tak serio to jeszcze nie zaczęłam powtarzać, he.) Szkoda mi jednak całkowicie odcinać się od moich ulubionych zajęć i zaglądania tu raz na jakiś czas, dlatego postanowiłam przygotować sobie serię prostych tygodniowych wyzwań fotograficznych, które - jak myślę - zajmą mi niewiele czasu w ciągu dnia i pozwolą regularnie wracać do fotografii. Na pierwszy rzut wybrałam tydzień bez lustrzanki, a z aparatem wbudowanym w mój telefon.
No name, czyli część pierwsza
To miał być naprawdę super post. Taki wiecie, nad którym spędzę dużo czasu, który będę przygotowywała długo, aż
uzyskam wspaniały efekt. A tu bum, wszelkie pomysły i inspiracje
ulotniły się z głowy, zapanowała wielka pustka i owszem, stworzyłam pewien tekst, ale był zbyt wymuszony, bym mogła się nim z Wami podzielić. Spróbuję nie zawieść w kolejnym wpisie, obiecuję!
A tymczasem mam dla Was misję! Skupcie się na tych ujęciach. Tak, skupcie się. (No nieźle, już zaczyna rozkazywać czytelnikom.) Chciałabym usłyszeć od Was naprawdę szczerą opinię na temat tych zdjęć. Możecie się rozpisać. Możecie krytykować (krytykować, nie bezpodstawnie hejtować). Dostępna jest opcja anonimowego komentowania, jeśli chcielibyście ukryć swoją tożsamość. :) Pozytywne komentarze są motywujące, ale nie bójcie się też wytknąć mi błędów, to pomoże w dalszym samorozwoju. Będę bardzo, bardzo wdzięczna za wszelkie opinie jakie wyrazicie! :)
Za kilka dni postaram się opublikować drugą serię zdjęć z tej sesji i będziecie mogli je porównać, a także zdecydować, która wersja jest lepsza. A tak jeszcze skupiając się na tych ujęciach, które Waszym zdaniem jest najlepsze? Który kadr z rozwianą suknią prezentuje się najlepiej? :)